Szlak Green Velo – dla niewtajemniczonych jest to największa tego typu inwestycja w Polsce wschodniej mająca na celu zbudowanie zainteresowania turystyką w pięciu województwach: warmińsko-mazurskim (420 km), podlaskim (590 km), lubelskim (350 km), świętokrzyskim (190 km) oraz podkarpackim (430 km) – łączna długość trasy wynosi 1980 km i biegnie przez najbardziej bogate kulturowo oraz przyrodniczo regiony Polski. Dzisiejszy wpis zostanie poświęcony lubelskiemu odcinku trasy Green Velo oraz przedstawieniu relacji z wizyty studyjnej która odbyła się w dniach 8-11 października w której wzięli przedstawiciele różnych środowisk rowerowych, mediów oraz blogerów.
Dzień pierwszy: Janów Podlaski
Pierwszym punktem na naszej trasie była stadnina koni w Janowie Podlaskim – przyznam szczerze, że wcześniej nie wiedziałem nic o tym miejscu, a w mojej głowie pojawiły się myśli typu: „Ot atrakcja konie jakieś” lub „no fajnie zobaczymy zagrodę, parę koni plus stajnię i może jakieś gospodarstwo agroturystyczne„. Nasza dwuosobowa ekipa przyjechała na miejsce nieco wcześniej, więc mieliśmy czas na skosztowanie specjałów w knajpie z której zalatywało nieco komuną. „Czy można prosić menu” – zapytałem, kobieta z okienka jak na szkolnej stołówce odparła, że „na tą chwilę to tylko pierogi„. Zamówione dwie porcje okazały się nad wyraz smakowite i w mgnieniu oka zniknęły z talerzy dostarczając nam energii potrzebnej na zwiedzanie stadniny. Około południa reszta grupy dotarła na miejsce, przedstawienie się, początkowe nastroje niemrawe, każdy jakby w swoim świecie. Takie są początki – każdy musi się ze sobą obwąchać.
Po chwili dołącza do nas pani przewodnik – wysoka, brązowooka kobieta z długim warkoczem i ruszamy z kopyta. Już po kilku pierwszych kilku zdaniach wypowiedzianych z ust pani Marzeny moje wątpliwości oraz błędne wrażenie co do tego miejsca znikły niczym plama po użyciu Ache. Wprawdzie zaliczam się do islamosceptyków, ale muszę przyznać, że konie arabskie zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie. Hodowla mająca swój początek w 1817 roku, ogromny areał ziemi oraz sekrety hodowców przekazywane z pokolenia na pokolenie sprawiły, że w Wygodzie koło Janowa Podlaskiego znajduje się stadnina znana na cały świat do której na aukcje przybywają znane osobistości z całego świata, a wszystko po to aby wylicytować najczystszej krwi araba.
Po zwiedzaniu stadniny koni czeka nas pierwszy przejazd fragmentem trasy Green Velo: Kolonia Janów Podlaski – Janów Podlaski ? Ostrów ?Zaczopki. Dystans wprawdzie niewielki bo około 20 km można było poczuć lekki niedosyt jeśli chodzi o doznania sportowe, jednak tym turystyczno-poznawczym po wizycie w stadninie należy wystawić 5 z plusem. Pogoda jak na tę porę roku bardzo dopisywała. Przy promieniach zachodzącego słońca nasza ekipa dzielnie pruła do przodu na Green Velov’skich jednośladach.
Po przejechaniu zaplanowanego odcinka trasy czekał na nas bus, którym przetransferowaliśmy się do Okuninki gdzie czekała na nas prezentacja szlaku Green Velo podczas której dowiedzieliśmy się nieco więcej na temat samego projektu.
Dzień drugi: Chełm i podziemia kredowe
Następnego dnia po śniadaniu mieliśmy w planie przejechanie kolejnego fragmentu szlaku na odcinku: Okuninka – Żłobek – Sobibór Stacja – Zbereże. Przejazd odbył się w towarzystwie przewodnika, który podzielił się z nami wiedzą na temat tamtejszej przyrody oraz historii. Można było usłyszeć np. o typowych dla tego regionu gatunkach żółwi czy ptaków. Muszę przyznać, że odwiedzając różne miejsca w Polsce czy zagranicą warto jest rozejrzeć się za lokalnym przewodnikiem – wyjazd wówczas zyskuje dodatkową wartość w postaci ciekawych informacji.
W miejscowości Zbereże pakujemy rowery na przyczepę i ruszamy 43 kilometry w stronę Chełma gdzie mamy w planie zwiedzanie podziemi kredowych. Meldujemy się na miejscu i po chwili wąskim tunelem o mokrawych kredowych ścianach schodzimy w dół z rosłym przewodniem o basowym głosie. Koleś swym dudniącym głosem docierającym do każdego, nawet najbardziej mrocznego zakamarka kopalni, rozpoczyna historię związaną z początkiem podziemi oraz legendą ducha Bielucha, którego podobno można napotkać w kopalni. Nie będę się rozpisywał na temat pełnej historii miasta czy podziemi więc w tym miejscu odeślę was do strony Podziemi Kredowych gdzie możecie poczytać nieco na temat historii tego miejsca, która sięga XIII wieku. Jeśli chodzi o moje wrażenia to stawiam tutaj duży plus dla miasta Chełm – tunele oraz samo miasto jest godne uwagi i jadąc Szlakiem Green Velo warto jest poświęcić temu miejscu nieco więcej czasu.
Dzień trzeci: Zwiedzanie Zamościa
Zamość jest kolejnym interesującym miastem znajdującym się nieopodal szlaku Green Velo. Miasto te zwane jest również „perłą renesansu” „miastem arkad” i „Padwą północy”. O jego wartości kulturowej oraz architektonicznej dowodzi wpisanie zamojskiego Starego Miasta na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Historia miasta jest bardzo barwna w ciągu której miasto dzielnie broniło się przed najazdami Kozaków oraz Szwedów, a jej złoty okres przypada na wiek XVII.
Po zwiedzaniu miasta z przewodnikiem wsiedliśmy do naszego busa i przerzuciliśmy się w stronę miejscowości Narol gdzie wsiedliśmy na zielone rowery i ruszyliśmy w stronę Horyńca Zdrój. Natężenie ruchu na pokonanych do tej pory odcinkach szlaku było bliskie zeru, pogoda dopisywała więc można było zrelaksować się bezpośrednio na poboczu 😉
Polska jesień poza miastem potrafi być bardzo piękna, zwłaszcza tak słoneczną pogodę z bezchmurnym niebem nad głową i żółknącymi liśćmi na drzewach. Zapewne wiele z was już we wrześniu czy październiku zamyka rowery w garażu tracąc tym samym okazję na podziwianie pięknych widoków jakie serwuje nam natura. Może warto pomyśleć, aby w przyszłym roku po zakończeniu sezonu zorganizować rowerowy weekend poza miastem?
Dzień czwarty: Zwiedzanie zamku w Krasiczynie
Ostatnim punktem naszej wycieczki po szlaku Green Velo była wizyta w zamku w Krasiczynie pochodzącym z przełomu XVI i XVII wieku. Zamek ten jest jednym z piękniejszych zabytków architektury renesansowej w Europie. Zamek posiada cztery charakterystyczne baszty: Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka. Zwiedzanie zamku odbywa się z przewodnikiem i jeśli będziecie mieli szczęście to możecie trafić na klimatycznego kamerdynera, który oprowadzi was po zamku i wyjawi jego sekrety takie jak tajemne przejście ukryte w szafie w jedynym ocalałym przed armią czerwoną pokoju myśliwskim który został zamurowany.
Na uwagę zasługuje również przepiękna renesansowa kaplica zamkowa zlokalizowana w Baszcie Boskiej, którą można porównać do Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu oraz do XIX-wiecznego mauzoleum rodziny Sapiehów. Obecnie kaplica jest czynna i można w niej składać przysięgi małżeńskie.
Przedstawiłem tutaj zaledwie niewielki ułamek informacji oraz barwnej i bogatej historii Zamku w Krasiczynie, niemniej jednak mam nadzieję, że ten skrawek informacji zachęci was do odwiedzenia tego oraz innych interesujących miejsc znajdujących się na szlaku Green Velo nie tylko w województwie lubelskim, ale również pozostałych przez które biegnie szlak. Łączna długość szlaku to prawie 2000 km oraz wiele ciekawych miejsc i atrakcji wartych odwiedzenia. Jak to mówią „cudze chwalicie a swego nie znacie”. W ciągu tych 4 dni można było odwiedzić kilka ciekawych miejsc oraz dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy. Zamość czy Chełm to miasta do których z pewnością będę chciał kiedyś wrócić i zatrzymać się na dłużej. W tym miejscu kończę moją mini relację. Do zobaczenia na trasie!
5 Komentarzy
Szymon | Znajkraj
Marek, to kilka atrakcji, które były tam zanim ktoś wpadł na pomysł Green Velo.
A co z Green Velo? Co z trasami? Co z jakością tras? Oznakowaniem? Infrastrukturą? Stanem wykonania?
Teraz to artykuł o Green Velo, ale nie o Green Velo… :]
Pozdro.
Marek Masalski
Szymon,
Trasy w większości poprowadzone są po istniejących drogach. Podczas wizyty studyjnej pokonywaliśmy ok. 20-30 km na kołach czyli według mnie trochę mało, aby móc napisać więcej o ogólnym stanie dróg. W najbliższym czasie planuję wypad po podlaskiej części szlaku, postaram się przejechać nieco więcej. Wezmę Twoje pytania pod uwagę i postaram się na nie odpowiedzieć w kolejnym wpisie.
SW
Dołączam się do opinii Szymona – za mało o samej infrastrukturze szlaku piszecie. To że są takie atrakcje to można z co lepszego przewodnika doczytać. Udowadnia to też jak kiepskim pomysłem są te wyjazdy studyjne organizowanie przez Green Velo – uczestnicy robią po 20-30 km dziennie rowerami, a potem są teleportowani samochodami do kolejnego odcinka (którym być może można się pochwalić). My jako turyści też tak mamy zwiedzać?! To się chyba kłóci z idea szlaku długodystansowego…
Marek Masalski
SW zgadza się, że 30 km czy 100 km jest to rzeczywiście niewiele biorąc pod uwagę całą długość szlaku. Najlepiej byłoby znaleźć czas i przejechać w przyszłym roku cały szlak Green Velo i wtedy zdać relację.
Mvrtynv
Dobrze znane mi tereny, faktycznie na trasie GV można natrafić na wiele architektonicznych perełek i ciekawych miejsc 🙂 Niestety również odczuwam mały niedosyt związany z opisem stricte szlaków rowerowych. Czekam na więcej.