Rowery elektryczne nie są czymś nowym. Pomimo tego, że w latach 90-tych powstały jednoślady z silnikiem elektrycznym, trudno było je można sklasyfikować jako „rowery”, ponieważ zamiast pedałów i korby posiadały one stopki, które możemy spotkać w motorach. Wprawdzie w późniejszych latach powstały pierwsze elektryczne rowery górskie z pedałami, które były kiepsko wykonane oraz ich design pozostawiał wiele do życzenia.
Firma EasyMotion podjęła się stworzenia pierwszego roweru górskiego, który posiadać będzie silnik elektryczny oraz możliwość wspomagania jazdy siłą ludzkich mięśni. Zabawka niestety nie będzie należeć to najtańszych: jej cena to 3999$.
Czy jest to rzeczywiście rower górski?
Trudno jest nazwać ten produkt rowerem, ponieważ jak sama definicja roweru wskazuje jest to „pojazd mechaniczny zasilany siłą ludzkich mięśni„. No więc zatem może to motor? Maksymalna prędkość rozwijana przez ten pojazd wynosi 20 mil na godzinę. „Momencik! 36 km/h na godzinę i to ma być motor?! To są chyba jakieś żarty” rzekliby miłośnicy motocykli. Wyglądem przypomina rower, nie jeździ tak szybko jak motor – hmm w Polsce nazwalibyśmy to motorynką ;), ale i one były zwykle napędzane silnikiem spalinowym. Jeśli macie pomysł do której grupy możemy przypisać ten wynalazek piszcie w komentarzach.
Rower elektryczny Scott
Zobacz więcej
Kilka słów o szczegółach technicznych:
Rower nie należy do najlżejszych, 18sto calowa rama wraz z całym osprzętem waży 23 kg. Do naładowania baterii litowo jonowej o wadze prawie 3 kilogramów będziemy potrzebować sześciu godzin. Bateria pozwala na przejechanie około 56 kilometrów w łatwym oraz względnie równym terenie. Kolejnym dość ciężkim elementem jest system RDS umiejscowiony na tylnej piaście. Rear Drive System jest 350-cio watowym silnikiem elektrycznym, którego mocą możemy sterować dzięki systemowi POD – Power On Demand. Za pomocą wyświetlacza LCD znajdującego się na kierownicy możemy wybrać spośród 5 zakresów „dopalacza” oraz kontrolować stan zużycia baterii. Już w trybie ekonomicznym możemy odczuć 70%-towe wsparcie mocy z silnika elektrycznego, które daje uczucie wiatru wiejącego w plecy :). Każdy następny „bieg” trzy krotnie dopala jeden obrót korbą. Na ostatnim biegu nie musimy w ogóle używać siły naszych mięśni ;). Według zapewnień producenta żywotność baterii pozwala na od 700 do 1000 naładowań. Czy to dużo czy mało oceńcie sami;)
Podsumowanie:
Pomimo tego, że pojazd przypomina swym wyglądem rower górski, kompletnie nie radzi sobie w trudnym terenie. Jazda po hopkach oraz w piachu okazała się zbyt trudnym wyzwaniem dla Neo Jumpera. Produkt z pewnością należy pochwalić za design i można go polecić osobom, które na co dzień podróżują rowerem do pracy lub szkoły. Jeśli chodzi o ekstremalną jazdę off-road nadal będą triumfować rowery górskie napędzane siłą naszych mięśni. Chyba właśnie o to chodzi w tym sporcie? 😉